mar 11
|
Tak sobie myślę że czas na jakiś konkretny wpis. Zastanawiałem się co napisać i w końcu wymyśliłem.
Jakiś czas temu ( dłuższy czas ) byłem z pewną A#1. Akurat poznaliśmy się gdy ona była po 3 letnim związku. Padło na mnie i byliśmy razem. Wtedy byłem mało doświadczony a właściwie naiwny, bo wierzyłem że warto się starać i ufać drugiej osobie. Niewiele się w sumie zmieniłem od tamtego doświadczenia ale jednak mam zmożoną czujność. Wracając do sedna. Nasz związek był taki że spotykaliśmy się co 3 dni, ona co 3 dni spotykała się ze swoją przyjaciółką( dzień wcześniej niż ze mną ). Nie jestem typem, który stara się kontrolować drugą osobę ale z jej ust słyszałem że jednak jestem zaborczym typem bo np. spytałem ile wypiła, napisałem smsa z pytaniem czy dotarła cała do domu, bo zależało mi by się spotykać co 3 dni itp. Z pewnych powodów się rozstaliśmy.
A#1 znowu jest w związku. Znowu jest zaręczona i czuję że komplikuje sobie dziewczyna życie. Jej narzeczony oczywiście jest „idealny”, ona musi pytać czy może gdzieś iść na imprezę a z przyjaciółką z która spotykała się co 3 dni gdy była ze mną obecnie spotyka się góra 2 razy w miesiącu. Wtedy słuchałem tekstów że ją ograniczam a teraz dziewczyna nie ma innego życia poza pracą i facetem.
Morał jest taki że nie niektórzy nie potrafią docenić partnerstwa. Jedno mówią a pragną chyba czegoś innego. Ja jestem dość prosty pod tym względem bo lubię otwartość i konkrety a nie domysły i niezdecydowanie.